Deviation Actions
Literature Text
Po wczorajszej konferencji międzynarodowej wiele państw nie mogło dojść do siebie. Te przeżycia były zbyt traumatyczne, aby o nich tak po prostu zapomnieć. Prawie nikt nie chciał uznać Pokemolandu, jednak po otrzymaniu od tegoż stworzenia drożdżówy własnej roboty, wszyscy poczuli się tak odprężeni i spokojni, że zgodzili się na powstanie nowego niezależnego państwa.
- Pikhihihihi, moje odurzające drożdżówy podziałały. Jestem państwem. Moja ludność znowu jest szczęśliwa. W ciągu ostatniej doby podniósł się bilans ewolucji. Jeszcze trochę, a będą mogła wprowadzić mój niecny plan w życie. Switaśnie – gadała do siebie.
Była zachwycona, że wszystko idzie po jej myśli. Przecież świat był na wyciągnięcie ręki.
- Niestety jest kilka dość kłopotliwych państw. Zwłaszcza Rosja i Szwajcaria, ale dam sobie radę. Kuźwa muszę dać radę! To będzie takie switt.
Jej podniecenie sięgnęło zenitu. Wpadła do łazienki dziewcząt w pobliskiej poke-szkole i poczęła tarzać się po płytkach oczyszczając je przy tym z zarazek. Jak ona dba o schludność swoich placówek publicznych.**Przerywnik**
- To nie fer, że ten mutant został uznany, a ja nie! Jeszcze jej pokażę potęgę stali i betonu!
- Sealandio, nie musisz krzyczeć, dobrze słyszę co mówisz – mruknął do słuchawki Łotwa.-Ta dziewucha (czy co to jest) mnie wkurza! Przynosi jakieś durne drożdże, wystawia tą swoją wielką żuchwę i myśli, że pobiłaby Chucka Norrisa – kontynuował – zobaczysz, jeszcze jej pokażę.
**Powrót do historii**
- Oł maj Gasz ! Bik Tajm Rasz ! Ale mi się zajebiaszczo zrymowało – gadała do siebie dziewczyna biegnąc zobaczyć swoich ulubieńców.
Wtem na jej drodze stanął jednorożec.- Co? – zdziwiła się.
- Witaj, Pokemoland – z grzbietu zwierzęcia słychać było znajomy głos.- Ach, Anglia. Czego? – zapytała groźnie.
- Pomyślałem, że wpadnę obejrzeć twój dom. Jest niesamowity. Różowa trawa, drzewa-pokemony, chatki ze słodyczy, latające krowy. Po prostu niesamowite. Choć przez to ostatnie mój nowy garnitur trafił do śmieci, a ja spędziłem dwie godziny pod prysznicem.- Tak, trzeba niezwykle uważać, a teraz zejdź mi z drogi!
- Ee? Coś się stało?
- Bik Tajm Rasz leci, a ja nie włączyłam nagrywania - powiedziała z groźną miną.
Artur widząc ten zapał i szaleństwo w oczach dziewczyny postanowił, że dla własnego bezpieczeństwa, posłusznie zejdzie jej z drogi. Ta tylko skinęła głową na do widzenia i włączając *jestem spóźniona na Bik Tajm Rasz mode* wystrzeliła w stronę swojego domu z prędkością światła.
- Sz… szybka jest... – wymamrotał tylko i pojechał dalej zwiedzać.
**Przerywnik**
- Niemcy, Niemcy ~
- Ech … Włochy, czego chcesz ?- Niemcy, to kiedy zrzucamy tą pastę na Afrykę ?
- O czym ty gadasz ? Nie będzie żadnej akcji z pastom. Jasne ?- Ale Niemcy, ja już ją przygotowałem. Tutaj chłopcy – Włoch zaczął dziwnie wymachiwać rękoma.
Nagle na plac wjechała wielka ciężarówka, a na jej przyczepie było mnóstwo pasty.- Co to ma … - Ludwig nie dokończył, gdyż właśnie wtedy przód przyczepy podniósł się i cała pasta spadła wprost na niego.
- A teraz możemy zjeść tą całą pastę sami, Vee~To powiedziawszy Włochy Weneckie wręcz rzucił się na górę spaghetti pod którą uwięziony był jego przyjaciel. To będzie długi dzień dla tej dwójki.
**Przerywnik**
- Hej, Liciek! Co chciałeś ?- Felek odebrał telefon.
- Wiesz, no … e ... etto … przekaż swojej siostrze gratulacje ode mnie – wymamrotał w odpowiedzi.- Ech ? A to, tak jakby z jakiej okazji ?
- No wiesz, została państwem, do tego niepodległym.- A no rzeczywiście. Muszę jej pogratulować, totalnie dziękuję, że mi przypomniałeś. Jesteś super, Liciek. Pa!
Po tych słowach Feliks odłożył słuchawkę i rzucił się w poszukiwaniu stroju wyjściowego.- Czy on choć raz mógłby mnie posłuchać ? – mruknął do siebie Toris.
**Powrót do historii**
- Ach, Bik Tajm Rasz są tacy switaśni...– stwierdziła Pokemoland śliniąc się niemiłosiernie.
No i to by było na tyle... xD